Jesteśmy na Ziemi, aby poznać siebie i swoje kosmiczne – boskie korzenie.
CZAS. Są tutaj u nas dwa poziomy Świadomości.
1) poziom myśli – słowa. Poziom naszego operacyjnego, nabytego umysłu.
(To jest ciągłość czasowa: przeszłość – przyszłość.)
To jest hałas. Myślenie, nawet świadome, jest ciągle zasłoną. Ale wy, w cywilizacji wykreowanej przez lęk i fałsz jesteście jeszcze na poziomie myślenia nieświadomego. Całe życie czegoś oczekujecie. To wasze Ego za was myśli. Ono decyduje, o czym myślisz. Czego właściwie oczekujesz? Jesteśmy niechlujni i leniwi, bo pozostawiamy swój los, swoje życie w rękach narzędzia. Umysł operacyjny to jest tylko narzędzie. Nie obciążaj się paplaniną.
(Ty i twój umysł, to jak kierowca i auto, to niech auto decyduje dokąd jedzie kierowca tak?)
2) poziom przerwy pomiędzy słowami. Poziom naszej Kosmicznej Świadomości – poziom spoza umysłu.
(To jest tu i teraz: czas nie istnieje. To coś jest potencjałem)
To jest kwantowe pole kreacji wewnątrz i na zewnątrz Istoty ludzkiej. Jest to przestrzeń Kosmicznej Ciszy, wibracji Energii i wibracji Światła.
Na dzisiaj żyjesz w jak w pudełku z pięcioma „kontrolnymi kamerami” – zmysłami. Każde pudełko posiadło swój wgrany program. Można to przyrównać do złożonej gry w komputerze, w którym jesteś głównym aktorem. Ten program to twoje EGO. Nawet miłość twoja jest egoistyczna. Każdy ma inne wyobrażenie o miłości jakiej potrzebuje. Czyż nieprawda? Każdy chce zadowolić siebie.
Przecież ty domagasz się miłości! Ty żądasz i stawiasz warunki.
CO TO JEST?! Nastawiony jesteś na branie.
Praca, pracuję, ja stworzyłem firmę, odnalazłem jakąś żyłę na zdobycie kasy, powodzenia. Więc co, kombinuję?
Szukam was, zatrudniam i wykorzystuję. Zdobywam fortunę i mniejsze lub większe uznanie. Komentujesz, ma łeb, lub raczej udało mu się, bo w sumie, co on potrafi? Niewiele. Układy ma jeszcze jakieś? I wszystko to postrzegasz przez swój osobisty program, który został ci wgrany do twojej „kasety” za młodu, a później to już sam „twórczo” ten program rozwijasz. To znaczy ograniczasz się i blokujesz. W tym świecie, który ja stworzyłem dla siebie, szukasz swego miejsca i dalej żądasz w tym nie swoim świecie lepszych zarobków, więcej czasu na herbatkę, czasu na papierosa. Drugi żąda jeszcze więcej, bo ma silniejsze Ego, żąda więcej władzy nad innymi, bo jest „lepszy”. Słabszych, mniej zaradnych wręcz tępi się.
Więc czym ty się zadowalasz? Czy zastanowiłeś się nad tym?
Dlatego mówię o lenistwie umysłowym.
Bo każdy ma swój świat. Ale twój obecny świat? Jaki on jest? Przecież on cię oddziela od otoczenia, od rodziny, od ludzi od natury i właściwie jakie są twoje korzenie, masz jakieś pochodzenie? Gdzie ty żyjesz, w jakiejś ‘klatce” rzadko w złotej, ale najczęściej wypełnionej czymś, co cię zniewala i nie pozwala pięknie żyć.
Tak jak to mówią Boskie Księgi.
Pięć naszych zmysłów jest w naszym umyśle, ale jest szósty zmysł.
On jest poza umysłem.
I to jest właśnie szansa na wyjście z tej marnej egzystencji, tak jest!
Jest wyjście z impasu. I ja chcę wam wskazać tę drogę.
Dlaczego? Bo to jest coś wspólnego co dotyczy żywotnie nas wszystkich.
Bo jesteśmy wielką jednością, to jest potęga Kosmosu. To są nasze korzenie.
Tą szansą jest przebywanie w tym drugim wariancie czasu – to znaczy bez czasu, w teraźniejszości – „tu i teraz”. Ale aby znaleźć się „tu i teraz”, musisz trochę popracować nad sobą. Pojąć pewien stan abyś mógł rozpocząć swoją drogę tą ścieżką czasu.
To jest nasz wspólny świat, wspólna przestrzeń naszego „Serca” oparta na naszych korzeniach wyrastających z Kosmosu. Dlatego mówię, że tak żywotnie i mnie to dotyczy. Gdy pojawi się u was pragnienie wyjścia z tego „pudełka” i chęć rozejrzenia się, co jest poza tym „pudełkiem”. Gdy pojawi u was w wewnątrz jasny punkt. Wtedy jest szansa na odzyskanie swojego szóstego zmysłu – Świadomości związanej z korzeniami naszego człowieczeństwa.
To jest jedyna droga – wzrastanie w Świadomości totalnej Jedności. To jest twój jedyny prawdziwy i naturalny wybór na tej Ziemi, wszystko inne jest sztuczne. Pytanie tylko, czy chcesz wyjść z tego „pudełka”?
Bo już nigdy do niego nie powrócisz. Wtedy też odczujesz, co to jest być odpowiedzialnym za siebie. Część z was obawia się, wolicie tkwić w tym, w czym tkwicie.
Dlatego mówię o lenistwie umysłowym.
Doskonale ilustruje jest przypadek psa, który ma tylko dwie nogi i biega.
Jaką wiarę on posiada!!! A jaką wy!!?
Ale my wszyscy jesteśmy na tej drodze, wszyscy. Tylko nie macie jeszcze świadomości tego procesu. I poruszacie się na tej drodze z prędkością przysłowiowego osła. A Kosmos, Ziemia i my wspólnie z Nią jesteśmy już w zupełnie innym programie czasowym. Poruszamy się z prędkością bolidów wyścigowych. Popatrzcie, jak wszystko się szybko zmienia. Ale zanim to wszystko pojmiecie, wstępnie nawołuję was do pozytywnego myślenia, o sobie, o firmie, o rodzinie, o kolegach. Bo to wszystko jest energią.
Bo tym pierwotnym tworzywem Kosmosu w tym i nas jest energia Altruizmu – Miłości. Ale to przecież teraz nie mieści się jeszcze wam w głowie, tak?
Jak kochasz, to kochaj nie za coś, tylko po prostu. Jak pracujesz, to pracuj nie dla mnie jako zło konieczne, tylko rób to dla siebie.
O uczuciu i modlitwie
Uczucie to jest emocja + myśl. Myśl nadaje kierunek emocji. Dobro + myśl = altruizm, miłość,
Lęk + myśl = zło.
W umyśle operacyjnym mieści się świat biegunowy.
A Serce – to jedność z naszym światem zewnętrznym, ale i wewnętrznym o którym tak mało jeszcze wiesz. Serce to harmonia.
Serce to centrum Kosmicznej energii w człowieku. Poprzez ten magnes serca porozumiewasz się z przestrzenią Kosmosu – Boskim umysłem.
Kosmos to jest hologramem, Święty Hologram.
To jest wzorzec, a całość jest w najmniejszej podzielnej cząstce w nas.
Uczucia to jest język Kosmosu. Modlitwa jest kontaktem z Kosmosem, jest naszym dialogiem z Kosmosem.
Popatrz na te dialogi?
My w większości uważamy, że modlitwa to głównie słowa. Tak nas nauczono, modlimy się w kościele i w domu czasem.
A jakie są modlitwy, jak to wygląda?
1) modlitwa informacyjna – kolokwialna.
Informujesz Boga o czymś, coś obiecujesz.
„Boziu wszystko trzyma się kupy, w robocie co prawda ekstra nie płacą, ale cóż taki jest świat, trudno o inną pracę. Ale przynajmniej jest czasem wesoło”.
2) modlitwa petycyjna w sprawie.
„Panie Boże zrób coś z tym, jak długo muszę na to patrzeć.
W robocie nie podoba mnie się, w domu żona źle gotuje, dzieciak przeszkadza coraz bardziej podczas oglądania TV, więc Boziu, proszę spraw abym znalazł inną lepszą prace, no i w domu abym miał trochę więcej spokoju”.
3) modlitwa rytualna.
Ciężko ci się pod ciężarem Boga i jego Boskości.
Jesteś na mszy, śpiewasz zapamiętale wszystkie pieśni, jak nie znasz słów, to podsłuchujesz sąsiada i dalej zapamiętale wzmacniasz chór podobnych tobie. W trakcie spowiadasz się, bierzesz komunię i na koniec wzdychasz. „Jesteś wielki Boże i zrób coś z moją robotą! Szef przychrzania się do mnie. Chce mnie motywować. Przecież ja wiem kto i co mnie może zmotywować. Ale on już jest za stary i nic nie rozumie! Boże naprawdę wiem, że jesteś wielki”.
4) modlitwa medytacyjna (bez słów)
Wieczorem uklękłaś w domu, albo poszłaś do kościoła, gdy jest pusto, i w milczeniu na kolanach byłaś bite pół godziny. Połączyłaś się uczciwie i wytrwale z Bogiem. Obmyśliłaś w tym czasie przy okazji parę spraw, obejrzałaś wszystkie poprzylepiane gumy do żucia do ławki przed tobą lub paznokcie u rąk i na koniec wyobraziłaś sobie swoje biurko w pracy, kolegów w pracy, wzdychając.
„Wiesz Boże, o co mi chodzi, jasne prawda?”
5) modlitwa oparta na uczuciu.
(to jest pewien charakterystyczny stan ciała i ducha)
To jest emocja plus to pozytywne myślenie w tym przypadku. Głębokie uczucie tak, że czują to wszystkie twoje komórki w ciele. To jest poziom Świadomości twojej Ciszy w twoim wnętrzu. Modlitwa może się odbyć w domu, na polu, w lesie i najlepiej w samotności.
Oto przykład takiej modlitwy o deszcz szamana Indian Kogi w Ameryce.
W kamiennym kręgu powitał przodków swoich, powitał Ojca Niebo i Matkę Ziemię i jej cztery kierunki. Powitał dźwiękami swojego prostego fletu i wszedł całym sobą, ciałem i umysłem w stan odczuwania jak to jest, gdy pojawia się wielka ulewa deszczowa. Ten zapach powietrza, to odczuwanie błota pod nogami. Odczuwał to całym sobą, całą swoją Istotą fizyczno-duchową, którą jest.
Broń Boże nie prosił o deszcz. Bo by tylko ten stan oczekiwania na deszcz wzmocnił.
Tylko ta piąta wersja dialogu – modlitwy funkcjonuje. Rozumiecie?
Popatrzcie więc jaką wartość mają wasze modlitwy?
Co to jest czas?
Czas, w którym żyjemy jest iluzoryczną koncepcją człowieka oddzielonego od swoich Kosmicznych korzeni.
Czas jest związany z kilkoma procesami w naszym najbliższym, otaczającym nas Kosmosem:
1)Rotacją Ziemi, to miara czasu w oparciu o ruch Ziemi w odniesieniu do Słońca.
2)Odchyleniem osi Ziemi od osi Słońca (22,1 – 24,5 stopnia) .To daje nam cztery pory roku.
3)Orbitą Ziemi, jej elipsa spłaszcza się i wybrzusza (w cyklu około 100 000 lat), to sprawka Jowisza i Saturna.
4)Księżycem, który wpływa na pływy oceanów i mórz oraz na ludzkie emocje, a także niektóre cykle.
5) Precesją równonocy Ziemi. To jest chwiejny ruch osi Ziemi(cykl około 25771 lat).
Oś ta wskazuje w trakcie zmiany wszystkie 12 konstelacji zodiakalnych.
Od 21.12.2012 r. zaczyna wskazywać w kierunku konstelacji Wodnika. A okres przejściowy tzw. „okno Majów” to jest 2007 – 2015 rok. Zaczął się ten okres wybuchem niebieskiej gwiazdy w 2007 roku, był to wybuch komety.
Na zakończenie „okna Majów” ma pojawić się jeszcze tym razem czerwona gwiazda na niebie.
Nie zgadzam się z autorem. Pisze on bowiem „My w większości uważamy, że modlitwa to głównie słowa. Tak nas nauczono, modlimy się w kościele i w domu czasem.”
Uważam że dobrze nas uczono. Dla mnie i jak sądzę również dla wielu innych ludzi modlitwa jest wzniesieniem duszy do Boga lub prośbą skierowaną do Niego. Modlitwa może być różna i mogą to zarówno gesty oraz słowa. Mówiąc o modlitwie należy pamiętać, że zawsze modli się cały człowiek, a miejscem z którego modlitwa wypływa jest serce człowieka. Jeżeli serce pozostaje daleko od Boga, modlitwa pozostaje pusta. Zatem każdy sposób modlitwy jest dobry tylko musi ona wypływać z serca które jest miejscem przymierza między Bogiem a człowiekiem.
„Modlitwa jest dla mnie wzniesieniem serca, prostym spojrzeniem ku Niebu, okrzykiem wdzięczności i miłości zarówno w cierpieniu, jak i radości” . Św. Teresa od Dzieciątka Jezus
Dopoki bedziemy szukac Boga gdzies na zewnatrz (Niebo, Kosmos, itp.) bedziemy bladzic jak slepcy i modlic sie nie wiadomo wlasciwie do kogo – do wyobrazonego przez siebie, nigdzie tak nie istniejacego Boga. Wychodzimy z zalozenia, ze jestesmy ale niewielu zastanawia sie nad tym, ze kazdy z nas nazywa siebie „ja” i skad sie to wlasciwie wzielo? Jezeli ja jestem „ja” i ty jestes „ja” to czym wlasciwie sie roznimy? A jak dodamy do tego, ze Bog tez nazywa siebie „ja” – to co z tego moze wynikac? Pod slowami Boga „jam jest ten, ktory jest” moze kryje sie cos, w co nam trudno uwierzyc (bo wlasnie szukamy tego Boga gdzies dalej, odwazniejsi w mysleniu dopuszczaja swoje „wyzsze ja”, ktore nota bede tez jest „gdzies poza”) ale moze warto temu przyjrzec sie blizej? Moze wtedy pojecie milosci absolutnej bedzie bardziej zrozumiale? Moze nie tylko ty jestes moim odbiciem w lustrze, moze ty/ja jestesmy samym lustrem? A co by bylo, gdyby okazalo sie, ze nie musimy nad soba pracowac? Co by bylo, gdyby okazalo sie, ze nie ma nad czym pracowac bo wszystko jest takie jakie ma byc i wystarczy sie temu z ufnoscia poddac? Ale, ale, czy nie z tym mamy najwieksze problemy, z ta ufnoscia? Pytanie jest, kto lub co jest tym Bogiem, ktoremu tak trudno nam zaufac i ciagle tylko zajmujemy sie majstrowaniem przy sobie i innych czy pracowaniem nad soba? Jesli mowi sie o byciu „tu i teraz” to jak nalezy w takim razie rozumiec „prace nad soba”? Znaczy to, ze „perfekt” dopiero b e d e kiedys w przyszlosci, ktorej nie ma. Wiec co z tym „tu i teraz”? Czy aby na pewno rozumiemy to wlasciwie? A co jesli medytacja (taka jak tego amerykanskiego szamana) tez jest tylko inna koncepcja oddalajaca nas od Boga? Moze samo chodzenie po trawie i zespolenie sie z ta trawa czy obserwowanie oblokow na niebie razem z zespoleniem sie z nimi jest blizsze prawdzie? Czy nie szukamy czegos co jest blizsze nam niz nam sie wydaje? Do kogo wiec sie modlimy??? I o co sie modlimy? Moze Bog jest w Modlitwie (nie mylic z trescia modlitwy!)? Co to jest wiec Modlitwa? Czy moze Modlitwa to zespolenie sie ze wszystkim co jest (tu i teraz), zaufanie i poddanie sie bez komentarza? Czy nie na tym polegaloby przeskoczenie ego?
Jeszcze dywagacje w sprawie emocji.
Czy jest mozliwa emocja bez mysli? Czy to nie mysli kreuja emocje? Czy jesli cos sie wydarzy, to nie pojawiaja sie zaraz mysli w formie komentarzy? Czy to nie te wlasnie komentarze sa powodem powstajacych w nas emocji? Ten ciagly komentator nie jest przypadkiem przyczyna chaosu w jakim zyjemy? Jesli wydarzy sie cos po naszej m y s l i to odczuwamy zadowolenie, jesli nie po naszej m y s l i to mamy pretensje. Do kogo i o co? Ze nie dzieje sie tak jak bysmy sobie tego zyczyli? A mozemy sobie w ogle cos zyczyc? Moze to co sie wydarza, wydarza sie bez naszego udzialu? Jestesmy tego pewni, ze my jestesmy autorami scenariusza o nazwie „moje zycie”. Ale czy tak rzeczywiscie jest? A moze zyjemy po to zeby to wlasnie odkryc? Kazdy z nas we wlasnym zakresie i we wlasciwym czasie rozpozna ten cud ale do tego nie ma „wlasciwej drogi”, jest tylko droga.